czwartek, 22 marca 2012

Trunki z Belgii. Łyk historii.

Trunki z Belgii. Łyk historii.

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Przeciętny mieszkaniec Belgii, w ciągu roku, wypija średnio 100 litrów piwa. Nawet niewielkie bary niderlandzkie dysponują około dwudziestoma gatunkami tego alkoholu. Jest więc w czym wybierać!

Bardzo wiele browarów działa już od XI wieku, śmiało można zatem powiedzieć, iż Belgia specjalizuje się w warzeniu piwa, a trunek ów to prawdziwe narodowe dobro. Ogólnie, w całym państwie powstaje czterysta zarejestrowanych odmian piwnych. Mnóstwo osób posiada też własny sprzęt do domowego warzenia oraz – obowiązkowo – kolekcję odpowiedniego szkła. Bo każda marka wymaga właściwego podania.

Niestety, jak i w innych miejscach na świecie, tak i na ziemi belgijskiej lepiej sprawdzają się koncerny przemysłowe, które szybciej oraz efektywniej radzą sobie z licznymi problemami logistycznymi, dotyczącymi produkcji oraz dystrybucji piw. Specjaliści twierdzą jednak, że nawet w takich miejscach dba się o tradycyjne receptury i uwarzony trunek niewiele różni się od oryginalnych, pradawnych eliksirów…

Zachwalanym, zbożowym dobrodziejstwem jest bez wątpienia piwo trapistów, wymyślone przez średniowiecznych mnichów. Przepis na ów napitek jest dużo starszy – sięga jeszcze czasów rzymskich, ale to właśnie niderlandzcy zakonnicy dopracowali tajniki produkcyjne i zaczęli upowszechniać swój wynalazek. I tak, od antycznej prowincji Gallia Belgica, gdzie praktycznie w każdym gospodarstwie ktoś coś piwnego komponował (trunek ów pijano podczas uczt, zwykłych rodzinnych obiadów, jak i w czasie choroby, zwłaszcza przy różnych infekcjach), aż do wieków średnich, kiedy to obróbka chmielu nabrała istnej finezji. Aktualnie, w Belgii, piwny przemysł nadzoruje pięć zakonów trapistów – jednakże, za linię produkcyjną odpowiadają obecnie świeccy fachowcy, pracujący laboratoryjnie nad ulepszeniem jakości piw.

Trapiści nadali swemu dziełu bogaty, drożdżowy smak, jak również moc od 6 do 11% alkoholu. Największą popularność wśród Belgów zdobył Chimay, którego warzy się w najobszerniejszym, belgijskim klasztorze, w Hainaut. Delikatny aromat otula mocny smak tego gatunku – owo połączenie jest efektem długiego, kilkuletniego leżakowania. Zaś „zwalającym z nóg” rodzajem jest Westvleteren z Ypres.

Podsumowując: o ile część belgijskich kobiet preferuje jednak imprezowe picie łagodniejszych napojów (lubiane są koniaki czy słodkie drinki z rumem), to zdecydowana przewaga mężczyzn nie odmawia sobie kolejnego kufla piwa trapistów. - Po co się bowiem trapić mocą tegoż napoju? Jeśli ma on nas znokautować, stanie się to prędzej czy później a tymczasem bawmy się i cieszmy legendarnym smakiem najpyszniejszego piwa we wszechświecie! – mawiają Belgowie, dolewając sobie kolejną porcję Chimaya bądź Westvleterna…

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz